Skład, cena czy marka – czym się kierować przy zakupie kosmetyków naturalnych?
Zacznijmy od tego, że istnieje duża różnica między kosmetykami naturalnymi a organicznymi – po szczegółowe wyjaśnienie odsyłamy Was do naszego posta o certyfikatach. W tym poście zajmiemy się przede wszystkim kosmetykami z dobrym składem. Dobrze pamiętamy jak jeszcze 2 lata temu można było zliczyć na palcach jednej ręki ilość takich produktów w sklepach. Dziś spokojnie jesteśmy w stanie skompletować całą kosmetyczkę stacjonarnie w popularnych drogeriach, a przecież jest jeszcze masa eko-drogerii internetowych! Powstają też specjalnie dedykowane naturalnym kosmetykom targi, gdzie z roku na rok pojawiają się nowi wystawcy. Można zbankrutować przy takiej ilości ciekawych kosmetyków, ale też łatwo nabrać się na greenwashing, czyli najprościej mówiąc „marki pseudonaturalne”, których składy pozostawiają wiele do życzenia, a z naturą nie mają za wiele wspólnego poza zieloną etykietą.
Dla nas zawsze pierwszym wyznacznikiem będzie nieskazitelny skład bez kontrowersyjnych substancji. Tutaj wszystko widać czarno na białym i nie ma miejsca na żadne zbędne dodatki. Ale oprócz bezpiecznych składników jest jeszcze kilka czynników, na które warto zwracać uwagę przy zakupie. Szczególnie, jeżeli ciężko nam się zdecydować 🙂
Opakowanie
Opakowanie oprócz wygody stosowania, ma też znaczący wpływ na cenę produktu. My przede wszystkim patrzymy na materiał i z troski o środowisko naszym pierwszym wyborem zawsze będzie szkło. Oczywiście czasami jest to niemożliwe, wtedy zwracamy uwagę czy plastik użyty w produkcji zawiera oznaczenie 2,4 lub 5. Tak samo nie każde szkło jest tak samo dobre – najlepsze są te z ciemnego „aptecznego” szkła, bo chronią kosmetyk przed działaniem promieniowania słonecznego. Takie opakowania zazwyczaj kosztują więcej niż ich plastikowe odpowiedniki, ale ich ogromną zaletą jest to, że można je wykorzystywać ponownie. Chociażby po to, żeby przelać płyn micelarny kupiony w plastiku do szklanej butelki już z atomizerem.
Surowce
Często dostajemy pytania, dlaczego te kosmetyki naturalne są „takie drogie”? Albo dlaczego te same hydrolaty mają skrajnie różne ceny. Otóż w tej kwestii wiele do powiedzenia ma pochodzenie surowca i jego ilość w kosmetyku. Składnik składnikowi nierówny – podobnie jak w żywności. Mamy pomidory z działki i te „plastikowe”, które nie mają smaku. Na cenę surowca ma wpływ sposób uprawy, płaca pracowników, zachowanie zasad rolnictwa ekologicznego (lub nie) i sprawiedliwego handlu, sposób pozyskania składnika. Jest tego trochę a na etykiecie ciężko znaleźć odpowiedzi, dlatego zawsze zachęcamy do zadawania pytań producentom – szczególnie, jeżeli kosmetyk jest stosunkowo drogi. Dobrym wyznacznikiem są też certyfikaty, ale pamiętajcie o tym, że nie każda marka może sobie na nie pozwolić ze względów finansowych. Mowa tutaj szczególnie o małych, dopiero raczkujących manufakturach, co wcale nie znaczy, że nie zasługują na wyróżnienie.
Na ile syntetyków można sobie pozwolić?
Wielu początkujących w temacie naturalnych kosmetyków wpada ze skrajności w skrajność. Syntetyki za całe zło tego świata. Niepotrzebnie! Syntetyki nie są aż takie złe, jak się je przedstawia (przynajmniej nie wszystkie) 🙂 Pełnią różne funkcje – od zagęstników po nawilżacze i konserwanty. O ile są to syntetyki bezpieczne dla skóry to nie trzeba ich się bać tylko dlatego, że powstały w laboratorium. Jednocześnie tacy „poprawiacze” konsystencji nie powinni dominować w składzie. Organizacje certyfikujące dopuszczają w formułach kosmetykach naturalnych do 5% syntetyków (tych akceptowanych oczywiście).
Kolejną kwestią są konserwanty. Czy kosmetyk naturalny powinien je mieć? Czy są zbędne? Naszym zdaniem w kosmetykach na bazie wody są one konieczne. Wiemy, że wiele receptur na kosmetyki domowe nie wymagają konserwantów, jednak produkty trafiające na półki sklepowe rządzą się nieco innymi prawami. Muszą być odporne na różne czynniki zewnętrzne, takie jak zmiany temperatury (chociażby podczas transportu) oraz ich data przydatności musi być nieco dłuższa niż tydzień. Jednak pamiętajmy o tym, że konserwant konserwantowi nie równy. Nie wszystkie są dopuszczone do stosowania w kosmetykach naturalnych (listę można sprawdzić na stronach organizacji certyfikujących). Jedynym wyjątkiem są tak naprawdę formuły bez wody, gdzie przed zepsuciem kosmetyku chronią zazwyczaj olejki eteryczne – większość ma właściwości grzybo i bakteriobójcze oraz przeciwutleniacze, jak np. witamina E. Inaczej sprawa wygląda wobec hydrolatów, które zawierają śladowe ilości olejków eterycznych. Naszym zdaniem nie jest to wystarczający konserwant przy kosmetyku składającym się w 99% z wody i lepiej jest wybrać te z dodatkiem substancji konserwującej.
Filozofia marki
To dla nas jeden z ważniejszych czynników. Staramy się doceniać dopiero zaczynające swoją przygodę marki i producentów, którzy wkładają w swoje produkty całe serduszko. Warto pytać i czytać o firmach, które tworzą Wasze kosmetyki. Szczególnie jeżeli zwracacie uwagę na kwestię testów na zwierzętach, czy też na pochodzenie składnika i sposób uprawy np. niektórzy producenci mają własne farmy i każdy składnik jest tworzony przez nich samodzielnie – to też ma ogromny wpływ na cenę! Dobrą okazją, aby zapoznać się bliżej z daną marką i sprawdzić „kto za tym wszystkim stoi” jest wybranie się na targi naturalnych kosmetyków lub cykliczne eventy organizowane w Waszych miastach (zawsze też warto wybrać się na wycieczkę). Może zainspirujecie ich do stworzenia kosmetyku, który Wam się marzy? 🙂 My bardzo zwracamy uwagę również na kontakt z klientem – wyuczone na pamięć hasła reklamowe z góry nas odstraszają.
Etykieta
Nie ma nic gorszego, niż kierowanie się wyłącznie hasłami z etykiety podczas zakupów! Brak wystarczających regulacji prawnych pozwala producentom na umieszczanie na opakowaniu czego tylko zechcą. Nie ma czegoś takiego jak kosmetyk hipoalergiczny czy kosmetyk „dermo”. To, że kupiliście kosmetyki w aptece nie oznacza, że będą one bezpieczne. Liczy się tylko i wyłącznie to, co jest w składzie, a nawet i ten nie mówi o stężeniach i pochodzeniach składników. Nie warto zawsze kierować się „przeznaczeniami” na etykiecie. Hasła typu „20+, 30+” nie mają przełożenia w rzeczywistości, bo każda skóra jest inna i ma inne potrzeby – nawet jeśli mówimy tutaj o osobach w identycznym wieku. Czy dietę też dostosowuje się do wieku, czy raczej do potrzeb organizmu? Podobnie jest z podziałem na cery. Mało kto ma potrzeby skóry pasujące do danej kategorii w 100%.
Cena
Jeżeli czytaliście uważnie tekst to zapewne się domyślacie naszego zdania na temat znaczenia ceny w kosmetykach. Otóż na jej wysokość wpływa tyle czynników, że na pewno nie warto się kierować wyłącznie nią. Jest to koszt produkcji, pracowników, surowców, opakowań, ale też działania samej firmy. To, że dany kosmetyk kosztuje więcej wcale nie oznacza dobrego składu (i odwrotnie – niska cena nie jest zawsze równoważna z nie wartościowym kosmetykiem)! Za każdym razem trzeba to weryfikować. Wiele marek wykorzystuje czysty chwyt marketingowy, podnosząc cenę do relatywnie wysokiej półki cenowej, stwarzając tym samym wrażenie produktu premium. Nie mówimy, że zawsze ta cena jest nieuzasadniona, jednak często się to zdarza. Warto też wziąć pod uwagę fakt, że im większa linia produkcyjna, tym niższą cenę może wynegocjować z dostawcami, co także przekłada się na cenę końcowego produktu.
Co naszym zdaniem cechuje świadomego konsumenta? Przemyślane zakupy, które poprzedza porządny przegląd rynku. Nie bójcie się zadawać pytań – lepiej jest poczekać z decyzją jeszcze parę dni niż kupić kosmetyk, który nie będzie zgodny z Waszymi oczekiwaniami 🙂
O Autorkach: Cześć, jesteśmy Ania i Monika i razem tworzymy Piggypeg. To projekt, który ma Wam przybliżyć czytanie składów kosmetyków i świadomą pielęgnację poprzez wnikliwe analizy i różnorodne posty. Staramy się przekazać obiektywne informacje korzystając z rzetelnych badań naukowych, jednocześnie obalając popularne mity. Nic się przed nami nie ukryje!